Drukuj Drukuj

Przeworska Jerozolima, Magnacka Perła Podkarpacia i Błogosławieni męczennicy z Markowej – to trasa wycieczki seniorów z Klubu Seniora „Janowiacy”

Autor: Halina Pawusiak
Opublikowano: 02.07.2025

Janowscy seniorzy uwielbiają ogniska, wycieczki i podróżują gdy tylko  finanse i zdrowie na to pozwala.
17 VI 2025 rok – wtorek, piękna pogoda, 20-osobowa grupa, bus na parkingu, a to oznacza, że seniorzy wybierają się na wycieczkę. Postanowili odwiedzić Przeworsk i Łańcut, a więc Perły Kulturalne Podkarpacia.
W Przeworsku, w centrum miasta znajduje się piękny park w stylu angielskiego klasycyzmu, a w nim pałac wybudowany dla Henryczka Lubomirskiego – adoptowanego syna księżnej Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej, pani na Łańcucie. Projektantem był Jan Griesmeyer, a po jego śmierci Chrystian Piotr Aigner. Dekoracją wnętrz zajął się rzeźbiarz Fryderyk Bauman z synem Antonim. Pałac jest murowany, piętrowy, z pokojami na poddaszu, z czterospadowym dachem pokrytym blachą. Skromny, niepozorny i przytulny. Ma w sobie coś bardziej z letniej rezydencji niż z siedziby znamienitego rodu. Zobaczyliśmy przepiękne sale mieszkalne i reprezentacyjne, pomieszczenia funkcyjne typu kuchnia i łazienka. W wystroju czuć ducha klasycyzmu. Na terenie pałacowego parku znajduje się Oranżeria, a w dawnych stajniach cugowych Muzeum Pożarnictwa, które powstało z prywatnych zbiorów kolekcjonera i działacza OSP w Przeworsku – Leona Trybalskiego. Muzeum zajmuje drugie co do liczby eksponatów miejsce w Polsce, liczy 1300 eksponatów a są to sikawki ręczne i konne, węże strażackie, lampki, drabiny, toporki itp. Z nowszych eksponatów zachwyca Star 20 z 1953 roku i odrestaurowany Dodge WC51
Następnie udaliśmy się spacerkiem do dawnego kościoła Bożogrobców, obecnie Bazyliki pw. Ducha Świętego – jednej z najcenniejszych obiektów gotyckich w Polsce. Wspaniała bryła, potężna 40 metrowa wieża z podwójnym krzyżem tzw. jerozolimskim i herbem Tarnowskich, uroczy dziedziniec i te ceglane mury, które dawały i dają poczucie bezpieczeństwa. Wystrój kościoła zachwyca, sztukaterię wykonał znany już nam z pałacu Fryderyk Bauman. Gotyckie sklepienia, podłoga z marmuru i centralny punkt świątyni, czyli barokowy ołtarz główny z 1633 roku. Uwagę przykuwa też złocona i bogato zdobiona ambona z 1713 roku z postaciami 4 ewangelistów i stalle z 1751roku a nad głównym wejściem neobarokowe organy z początku XX wieku. Ale przyszliśmy tutaj prze wszystkim dla repliki grobu Chrystusa z Jerozolimy – kaplicy Bożego Grobu konsekrowanego z 1727 roku. To wierna replika Grobu Świętego z Jerozolimy. W podziemiach kaplicy spoczywają członkowie rodu Lubomirskich oraz prepozyci klasztoru Bożogrobców.
Historię powstania kościoła opowiedział nam ksiądz prałat Tadeusz Gramatyka, który pełni również funkcję dziekana dekanatu Przeworsk I oraz Kawalera Zakonu Bożego Grobu.
Zabrakło nam czasu na stary cmentarz, kościół Matki Bożej Śnieżnej, Klasztor Bernardynów, wieżę widokową i Ratusz, Kopiec Tatarski, drewniany zajazd – skansen „Pastewnik”, na przejażdżkę kolejką wąskotorową „Podgórzanin” i bezcenne proziaki a sympatyczni, przyjaźni i bez sztucznej grzeczności mieszkańcy tego miasta sprawili, że poczuliśmy się mile widziani i zapewne wrócimy za jakiś czas.
Następnym miejscem a zarazem punktem programu był Łańcut. Łańcut został założony w XIV wieku przez Kazimierza Wielkiego. Jego kolejnymi właścicielami były wielkie rody polskie. Zamek został wybudowany w L. 1629 – 1641 dla Stanisława Lubomirskiego. Początkowo był średniej wielkości nowoczesną rezydencją, jednak przez liczne przebudowy w II poł. XVIII w. stał się rezydencją pałacową otoczoną systemem fortyfikacji bastionowych. W czasach świetności należał do najbardziej luksusowych zespołów pałacowo – parkowych w całej Europie. Dzisiaj to pomnik historii, znaczącym muzeum wnętrz mieszkalnych oraz powozów konnych, który przetrwał II wojnę światową bez większych strat i dzięki temu oferuje zwiedzającym piękne wnętrza w znakomitym stanie.  Wędrując po zamku zachwyciły nas pełne przepychu i bogactwa wnętrza zamkowe, piękne posadzki, kryształowe żyrandole i posągi. Każde z tych pomieszczeń urządzone jest z dużym wyczuciem stylu. Oj chciałoby się zjeść obiad w Wielkiej Jadalni, zatańczyć w Sali Balowej czy poczytać książkę w Bibliotece zamkowej. Wielu wrażeń estetycznych dostarczył nam spacer po parku urządzonym w stylu angielskim a także wizyta w Stajni i Wozowni. W Hali Zaprzęgowej zobaczyliśmy trofea myśliwskie przywiezione z podróży do Afryki przez ostatniego ordynata majątku.
Trudno było się nam rozstać z takim przepychem, chciałoby się zostać i choć na parę dni być jednym z Potockich ale głos wydobywający się z głośnika „dziękuję państwu…”uzmysłowił nam, że pora wracać do rzeczywistości i marzenia prysły jak bańka mydlana. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie na tle tego pięknego zamku i… w drogę.
Kolejnym celem naszej wycieczki była Markowa, gdzie znajduje się muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Rodziny Ulmów. To minimalistyczna i surowa bryła, która swoim kształtem nawiązuje do prymitywnego wiejskiego domu. Pani przewodnik opowiedziała o tragicznych losach Żydów, dla których II wojna światowa stała się „końcem świata”, ponieważ celem Niemców była zagłada narodu żydowskiego. Poznaliśmy też dzieje wsi Markowa oraz poruszającą historię Józefa i Wiktorii Ulmów, którzy za ukrywanie Żydów zapłacili największą cenę – cenę życia.
To nowoczesna, multimedialna i interaktywna ekspozycja, a sercem tej wystawy jest replika domu Ulmów. Znajdują się tutaj meble, książki, świadectwa szkolne i liczne fotografie wykonane przez Józefa Ulmę. Po wyjściu z muzeum, w bezpośrednim otoczeniu stworzono Sad Pamięci z miast Polskich dedykowany Polakom, którzy z narażeniem życia ratowali skazanych na zagładę Żydów. Na podświetlonych tablicach  znajduje się półtora tysiąca nazw miejscowości z terenów II Rzeczpospolitej.
I to już koniec naszej wycieczki, program prawie zrealizowany. Piszę prawie, bo zostało nam jeszcze ognisko na ZOOM NATURY w Janowie Lubelskim. Ognisko też się odbyło, była kiełbaska, boczek i muzyka. Nikt jednak nie tańczył, bo zmęczenie dało znać o sobie. Nikt już teraz nie marzył o pałacowym łóżku z Łańcuta czy Wielkiej Jadalni, chcieliśmy wrócić do własnego M, bo w myśl powiedzenia „wszędzie dobrze ale w domu najlepiej".

Tekst i foto: Halina Pawusiak

facebook youtube